Odpowiedzi Tak. I jest serio jednym ze straszniejszych horrorów, jakie oglądałam. prawdopodobnie nie. Często mówi się że film jest na faktach żeby zyskać więcej oglądaczy , ale nie sądze żeby był na faktach :) tak. jest on o rodzinie która przeprowadziła się do starego domu w którym codziennie było słychac płacze dziecka, szemranie i porusznie się przedmiotów. żyli w nim 10 lat. Cyrusek odpowiedział(a) o 21:51 tak ale pewnie cos tez jest dodane do filmu Tak ten film jest na faktach można to poznać po tym że w filmie występuje postacie Ed'a i Lorraine Warrenów w tamtych czasach byli znanymi demonologami to oni prowadzili tę sprawe tej rodziny. blocked odpowiedział(a) o 22:53 Tak. Byłam na tym filmie w kinie. Jest naprawdę bardzo dobry. Trzyma w napięciu i jest straszny. :) Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub9. „W kleszczach lęku” (1961) Czas na klasykę. Niech nie zwiedzie Was data powstania tej adaptacji ksiąski Henry'ego Jamesa. Bez tego filmu współczesne horrory o duchach, takie jak „Obecność”, prawdopobnie wyglądałby zupełnie inaczej. {"type":"film","id":627100,"links":[{"id":"filmWhereToWatchTv","href":"/film/Obecno%C5%9B%C4%87-2013-627100/tv","text":"W TV"}]} powrót do forum filmu Obecność 2013-08-16 20:06:12 Nikt mi nie wmówi że takie sceny miały miejsce w rzeczywistości, legendy, legendy, legendy, teraz w każdym filmie ściemniają że jest na faktach aby przyciągnąć samego filmu, jeśli chodzi o mnie podobała mi się cała otoczka , atmosfera takiego starego filmu, aktorstwo świetne, lecz jeśli chodzi o sferę mojego strachu na tym filmie to był stanowczo niższy niż w trakcie seansu "Sinister", czy choćby "Kobieta w Czerni". Dealric A wiesz że ludzie zawsze będą udowadniać innym że to co widzieli to nieprawda. Ludzie zawsze szukają racjonalnego wyjaśnienia rzeczy. A nie wszystko da się racjonalnie wyjaśnić. Po prostu jakbyś przeżyła taki horror to ludzie by się z ciebie naśmiewali - tak jak ty teraz, a ty byś nie mogła nic zrobić, bo wiesz co Cię spotkało, a nikt Ci nie wierzy. Zawsze znajdą się sceptycy, tylko najdziwniejsze to że wielcy sceptycy tego świata przed śmiercią w jakiś dziwny sposób nawracają się i nagle wierzą. Lisowczyk Jasne ,demony, duchy, opętania i inne tego typu duperele , tak samo jak tunel w trakcie śmierci klinicznej i wszyscy bliscy zmarli i światło miłości bijące z naukowcy dowiedli że to nie przejście do nieba takiego jak go opisują nawiedzeni, tylko stan umysłu, którego tak naprawdę praktycznie nie znamy i kto wie co jeszcze umysł ludzki w trakcie różnych okoliczności potrafi wyczyniać. Lisowczyk haha ładnie cię poj*bało Lisowczyk A kto jest takim poliglotą, że wie, że to wymarły język, a nie zwykły bełkot? Daj_Na_Tace Zapewne bylo to analizowane przez jakichs jezykoznawcow, nie sadze by inaczej ktos powiedzial - to wymarly jezyk, bo jeszcze go nie slyszalem, wiec na pewno musi takim byc ;] Artur7335 Dzieciaki w kinie kilka rzędów przed nami gadały o tym, jak to "większość horrorów jest na faktach". Nieświadomie rozpoczęły w ten sposób bitwę na tytułu horrorów na pewno opartych na faktach. Już myślałam, że wygram po rzuceniu takimi tytułami, jak "Martwe zło" i "Martwica mózgu", ale koleżanka rzuciła "Sharknado" i musieliśmy się poddać :P Ludzie wierzą w różne bzdury. Artur7335 OPARTE NA FAKTACH w horrorach to zabieg, po którym masz zacząć się bać :) Artur7335 film nakręcony jest w sposób niewiarygodny i głupi- jeśli reżyser porywa się na historię opartą na faktach, to powinien ją tak skonstruować żeby paradoksalnie "była wiarygodna" gdyż rzeczy niewytłumaczalne dla nas też przekazane muszą być odbiorcy "mądrze". Niestety dostajemy sztuczne kreacje,schematy ,opętane laleczki, bez przerwy zbliżenia na zgniłe twarze i wyskakiwanie zza korytarza. Ja tego nie kupuje i nawet myślę że niedługo okażę się to sfabrykowaną historią jak Amityville. Artur7335 Film jest oparty na faktach, bo postacie w filmie istniały w rzeczywistości i w rzeczywistości zajmowały się rzeczami nieprawdziwymi, uważając je za prawdziwe. Film jest oparty, ale nie jest dokumentem, Jest luźno oparty na faktach. Już samo założenie, że jeden z popularniejszych Bogów istnieje, jest fałszywym założeniem, a później fabuła brnie dalej. Jakieś obrażanie trójcy, krzyże z Jezusem i inne zabobony. Poza tym film był taki sobie. Jak na produkcję o opętaniach, średnio. Artur7335 Zastanów się, czy na pewno w to nie wierzysz. Znałem kiedyś takiego jednego sceptyka. On też - jak to się mówi - "Nie wierzył w gusła, aż mu dupa uschła". drill90 Słowo klucz "claimed"Co właściwie miał ukazywać ten post? Nikt nie wątpi w to, że Warrenowie istnieją. drill90 Jako agnostyk, nie wierzę w stwórcę (boga) wszechświata takiego jak przedstawia go kościół i wszystkie religie na świecie, tym bardziej nie wierzę w żadne duchy czy ludzki jest nieodgadniony ale zachodzą w nim takie reakcje że w trakcie śmierci klinicznej, tunel ze światełkiem na końcu, wszyscy bliscy którzy zmarli i inne tego typu zwidy, to poprostu rakcje chemiczne zachodzące w mózgu, cała pamięć która dana nam była w trakcie życia koduje w sobie obrazy, ruchome też, wspomnienia, stąd takie widziadła podczas śmierci klinicznej, to nie jest życie po tamtej stronie, nie łudźcie się. Kiedy natomiast osoba wyjdzie ze śmierci klinicznej ,zostają jej szczątkowe wspomnienia z tamtego stanu, czyli mózg zaczął funkcjonować znów na tych samych zasadach jak przed śmiercią często ludzie przeżywszy śmierć kliniczną, nawracają się, stają się bardzo wierzący, przyczyną takiej sytuacji jest stan błogostanu w trakcie ktorego nie czujemy swojego ciała, bólu, ciążaru, jest nam dobrze, jest wysokie podniecenie, przyczyną tego jest początkowa faza śmierci kiedy mózg umrze (czyli następuje śmierć (zgon), nie wiadomo co się dzieje dalej, różne są teorie, ale to tylko teorie, ja obstawiam że kończy się wszystko dla danej osoby , znika to wszysko co widzi się na samym poczatku śmierci i następuje wielkie NIC. Artur7335 Jasne, że oparte na faktach. Mój znajomy ksiądz jest egzorcystą i z podobnymi zjawiskami się spotykał. Poza tym: Tak właśnie bywa :P Artur7335 W sumie moja odpowiedź dotyczy wypowiedzi Artura i Takiejjednej. Pozwolę sobie zacytować fragment artykułu .." Nominowany przez Instytut Naukowy w Paryżu do Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny Simone Morabito jest jednym z najwybitniejszych włoskich profesorów medycyny; odkrył on i opatentował system diagnozowania klinicznego za pomocą komputera. W 1960 r., w wieku 24 lat, z najlepszym wynikiem na roku ukończył studia medyczne, specjalizując się w chirurgii. Później zdobył również specjalizacje w psychiatrii, neurologii, psychoterapii i swojej ostatniej książce, Psichiatra all’inferno (Psychiatra w piekle), prof. Morabito pisze, że podczas wieloletniej pracy z pacjentami miał okazję zbadać setki przypadków opętania. Według niego we Włoszech są tysiące pacjentów dotkniętych tą straszną chorobą, która nie jest prawidłowo rozpoznawana i zdiagnozowana tylko dlatego, że najczęściej lekarze nie są świadomi istnienia osobowych sił zła. Do rozpoznania tej choroby konieczna jest bowiem wiara. Tylko wierzący w Chrystusa i modlący się lekarz, który współpracuje z kapłanem egzorcystą, jest w stanie dobrze zdiagnozować przypadki diabelskich twierdzi, że w każdym z nas istnieje imperatyw: wierzę w to, czego doświadczam. W świetle mojego credo – pisze Morabito – jako człowiek nauki i sumienia mogłem zaobserwować, również za pomocą skomplikowanych przyrządów medycznych, przypadki opętań. Kiedy opętani są poddawani egzorcyzmom, znajdują się w całkowitej amnezji, nic nie pamiętają z przerażających krzyków, psychomotorycznych ruchów, fenomenu przewidywania i jasnowidzenia oraz innych nadzwyczajnych podkreśla, że osoby opętane nie są chorymi w kategoriach klinicznych. Choroba, na którą cierpią, przysparza jednak cierpień nie tylko im, lecz także wszystkim, którzy im towarzyszą, i tylko w rzadkich przypadkach osłabia u chorych inteligencję, wolę i przeżycia wewnętrzne. Tym samym opętani mogą zajmować odpowiedzialne stanowiska, być politykami, pracownikami lub studentami, którzy sumiennie wypełniają swoje obowiązki. Nawiedzają ich jednak chwilowe ostre cierpienia, które można udokumentować naukowo. Działa w nich wtedy jakby druga osobowość, o przerażających cechach. Obecność złych duchów w osobie opętanej ujawnia się w sposób spektakularny podczas egzorcyzmu, co świadczy o nieskończonej mocy modlitwy. Modlitwa demaskuje bowiem obecność złych duchów, które objawiają potęgę swoich destrukcyjnych sił. Podczas egzorcyzmu złe duchy obecne w osobie opętanej sprawiają, że na przykład starszy już człowiek skacze jak młody, wyczynowy akrobata. Poza tym opętani mówią perfekcyjnie obcymi językami, których się nigdy nie uczyli, wypowiadają bluźnierstwa i przekleństwa, śmiejąc się szyderczo, zginając i okręcając przedmioty metalowe tak, jakby to był ugotowany makaron. Ponadto, czytają w ludzkich myślach, wyjawiają ukryte tajemnice osób obecnych podczas egzorcyzmu – a szczególnie ich grzechy popełnione kilka, kilkanaście lub kilkadziesiąt lat wcześniej, jeżeli nie zostały wyznane w sakramencie pokuty u katolickiego księdza. Złe duchy reagują najczęściej z wielką furią, kiedy wypowiadane jest imię Jezusa i Niepokalanej był świadkiem, jak podczas egzorcyzmów osoby opętane dziesiątki razy waliły głową w mur z taką gwałtownością i mocą, że już jedno takie uderzenie powinno spowodować ich śmierć; mimo to nie odnotowywano u nich żadnych guzów czy obrzęków. Człowiek opętany wyzwala bowiem z siebie tak ogromną moc, że nawet pięć lub sześć osób nie może go powstrzymać; jego wzrok jest przy tym pełen nienawiści. "Czy profesor Morabito jest dość wiarygodną osobą aby potraktować poważnie jego doświadczenia z pacjentami z długoletniej praktyki ? Bardzo możliwe. Co nie zmienia faktu, że wiele osób będzie podważała, wyśmiewała i deprecjonowała nie tylko jego jako naukowaca, ale także wyniki jego pracy. toska102 toska102, no i z co chciałaś przez ten fragment uświadomić, przecież logiczne jest że osoba głeboko wierząca (egzorcysta) będzie wyganiała diabełki z ciała człowieka rzekomo opętanego, nawet jeśli bywa tak że lekarze nie dają rady i nie wiedzą jaka jest przyczyna takiego stanu pacjenta, to tylko dlatego bo wiedza w dzisiejszej medycynie na temat reakcji chemicznych zachodzących w mózgu jest jeszcze nie tak duża aby wiedzieć o nim wiedza jest już ogromna, ale zabobony jeszcze występują i to nie tak wierzący będzie szukał diabełków, myślący racjonalnie będzie szukał innych przyczyn. Artur7335 Przeczytałeś moją wypowiedź w ogóle? Profesor Morabito to lekarz psychiatra i nie był osobą wierzącą dopóki nie zaczął spotykać w swojej praktyce lekarskiej z dziwnymi przypadkami, których nie dało się zakwalifikować jako chorobę psychiczną. toska102 Tak przeczytałem cały fragment, i teraz powiedz mi jak to jest ,że lekarz rzekomo niewierzący ,do czasu kiedy zaczął przystępować do egzorcyzmów stał się osobą głęboko wierzącą, w którym momencie przekroczył granice z niedowiarka na głeboko wierzącego? "Morabito był świadkiem, jak podczas egzorcyzmów osoby opętane dziesiątki razy waliły głową w mur z taką gwałtownością i mocą, że już jedno takie uderzenie powinno spowodować ich śmierć; mimo to nie odnotowywano u nich żadnych guzów czy obrzęków"Nie rozumiem jednego, skoro człowiek opętany wali z taką mocą ,głową w mur że powinien się zabić i nic mu się nie dzieje, to dlaczego po rzekomych opętaniach ,ludzie mają pełno sladów na ciele, ran i są wyczerpani do nieprzytomności, czesto potem wielu umiera?Coś to jest szyte grubymi nićmi. Artur7335 Mam wrażenie, że Morabito stał się człowiekiem wierzącym w momencie gdy wielu pacjentów których leczył nie tylko nie poddawało się tradycyjnemu leczeniu, ale wręcz ich przypadki wykraczały poza sferę, w której można było dane objawy zakwalifikować jako chorobę psychiczn, tym bardziej gdy osobie,którą uważał za chorą pomagał egzorcyzm. Jak widać z opisów w cytacie powyżej spotykał się z zadziwiającymi zanim nie przeczytam jego książki nie będę miała jakiegoś gruntownego poglądu w tej że Simon Morabito jest wybitnym psychiatrą, profesorem medycyny nominowanym przez Instytut Naukowy do nagrody nobla wydaje się na tyle wiarygodny, że warto przeczytać jego książkę. Skoro Worrenów nie do końca można traktować poważnie, to jeśli kogoś ciekawi temat wypada sięgnąć po lekturę napisaną przez człowieka, który jest gruntownie wykształconym naukowcem. Jest szansa, że po przeczytaniu jego książki pojawią się sensowne wnioski i refleksje. Choć nie zakładam, że rozwieje to wszystkie wątpliwości. toska102 Większość tych filmów o opętaniach ukazuje takie pierdoły że chcę się śmiać wcale się nie dziwię ludziom którzy je wyśmiewają, ja niestety byłem świadkiem rzeczy całkowicie niewytłumaczalnych coś jest cholera go wie co ale jest Szydlo Mam podobne zdanie do Ciebie. Uważam, że istnieje coś więcej, coś co nie do końca pojmujemy. Nawet jeśli chodzi o opętanie , które wymyka się tradycyjnej medycynie. Istnieje zbyt dużo relacji aby uznać je za sobie z tym nie radzą , i mimo, że spychają odpowiedzialność za pacjenta na księży, którzy z reguły potrafią mu pomóc nadal nie traktują zjawiska opętania jako można wykluczyć, że za kilka albo kilknaście lat nasze możliwości poznania / zbadania tego zjawiska na tyle się zmienią, że zostanie to określone jako jednostka chorobowa z tradycyjnym zestawem pigułek niezbędnym do wylecznia. Póki co najbardziej sensownym wytłumaczeniem tego zjawiska jest to, że opętanie jest przypadłoscią duchową a nie psychiczną. toska102 Na mnie nie robi to wrażenia. Pan Morabito mógł mieć jakieś sensowne, naukowe osiągnięcia, ale to nie znaczy, ze jego wywody o demonach są prawdziwe. To tak jak z biologamii, czasem zdarzy się jakiś biolog, wybitny w jednej z dziedzin biologii, a ''nie wierzący'' w ewolucję. I takie przykłady można mnożyć. Sam fakt, ze Pan Morabito mówi o modliwie, spowiedzi u księdza katolickiego itd. przekreśla go, pod tym względem, jako osobe, ktorą mozna potraktować powaznie, gdyz jak pisalam, gdyby istniało cos takiego jak demony itp. nie oddziaływały by one z symbolami religijnymi i nijak by sie miało do nich spowiadanie u ksiedza jakiegokolwiek wyznania. A przypadki opętań, których nie da się wyjaśnić, są zapewne nieodkrytą jeszcze choroba psychiczną. Moze osoby takie, które wychowano w wierze katolickiej i wierzyły w Boga, są podatne na modlitwę, bo to ze względu na wspomnienia może dotrzeć do podświadomości, czy wywołać efekt placebo. To są tylko przypuszczenia. Chodzi o to, ze Pan Morabito wypowiadajac sie o tym w ten sposób nie zasługuje na (pod tym względem) poważne potraktowanie. TakaJedna93 Nie mam żadnego osobistego doświadczenia jeśli chodzi o opetania czy zjawiska paranormalne , tak samo zresztą jak większość wypowiadających się tu osób. Moja wiedza opiera się tylko na tym co przeczytałam czy usłyszałam ( między innymi od księdza egzorcysyty czy lekarki, która bywa przy nich obecna ). Jedyne co mogę więc zrobić to ocenić czy ktoś jest wiarygodną osobą czy też nie. Nawet jeśli wiele kwestii wydaje mi się nieprawdopodobych powstrzymuję się od kategorycznego ich negowania jako osoba, która nie ma dość kompetencji w tej materii. Przypadki opętania znane są we wszystkich kulturach więc nie można powiedzieć, że to tylko nasze katolickie wymysły. Na ten temat dość obszernie pisała profesor Felicitas Goodman, która prowadziła nad tym zjawiskiem badania przez wiele lat. Założyła nawet instytut do badań nad doświadczeniami religijnymi. Opisywała także w jaki sposób odprawiają egzorcyzmy w innych kulturach choć tam często jest to jest wypędzaniem duchów czy oczyszczaniem. toska102 I fakt iż występują we wszystkich kulturach pozwala wyciągnąć wnioski, ze symbole religijne nijak się mają do opętań, stąd osoba, która mówi, ze krzyże, woda święcona, czy spowiedź u księdza, mają tu jakieś znaczenie, nie może być brana na poważnie. Opętania, których nauka nie jest w stanie wyjaśnić, to albo jakaś nieodkryta dotychczas choroba psychiczna, albo, co mało prawdopodobne, faktycznie jakieś byty składające sie z jakiegos rodzaju energii i które mozna wypędzic za pomocą silnych przezyc, efektu placebo, czy czegos w tym rodzaju. W każdym razie ja skłaniam sie ku chorobie psychicznej/neurologicznej. TakaJedna93 Nie będę się z Tobą sprzeczać bo sama nie wykluczam, że za 100 lat ktoś tę przypadłość zbada na tyle dokładnie, że zostanie jasno określone jakie leki należy zażyć aby wszelkie problemy okładnie tak to wygląda, że każda kultura ma własny sposob na radzenie sobie z problemem opętania. U nas są to księża u nich Szamani itp. Póki co nauka jest w tej kwestii bezsilna, dlatego osobiście raczej się skłaniam ku stwierdzeniu, że jest to przypadłość duchowa a nie umysłowa. toska102 W historii jest wiele przykładów, gdzie osoby chore psychicznie, czy wadliwe gnetycznie, brano za demony, za opętane itp. Z pewnością jest to jakaś choroba. W gruncie rzeczy, gdyby istniały demony i powodowały taki efekt, to też byłaby choroba. Pasożytnicza ;). TakaJedna93 Tak, poniekąd działają jak pasożyty więc można to i w ten sposób określić. toska102 Prof. Morabito: "Jestem przekonany , ze istnieje program opanowania świata przez satanistyczny Kościół La Veya, który powstal w Kaliforni i rozszerza się na cały świat za pomocą ruchu New Age , mający setki wydawnictw i ksiegarń oraz zespołów grających satanistyczną muzykę i zachęcających do narkotyków, rozwiązłości i pornografi. W ten sposób wszyscy członkowie i sympatycy tej organizacji, najczęściej ludzie młodzi stają się niewolnikami zła..."eehhh jak na naukowca dość prosto podszedł do tematu, innymi słowy znalazł już winnego. To jak Ci kolesie co nakręcili ""wake up call" czyli filozofie dla ubogich. surogat84 Poczytaj o rodach Illuminatów, wprawdzie autorem nie jest profesor Morabito, ale.... zdziwisz się równie mocno. ;)Albo o Heksagramie Saturna czyli o gigantycznym huraganie , na biegunie północnym Saturna.. Naukowcy nie potrafią wytłumaczyć tego zjawiska. A ludzie powiązali sobie fakty w specyficzny sposób. Wiele tekstów w tym temacie jest dostępnych w tak na marginesie... gdy czytam niektóre książki, artykuły dochodzę do wniosku, że świat jest szalony albo my, zwyczajni ludzie jesteśmy ograniczeni i zbyt dużo w naszych szarych komórkach się nie sama gdy słyszę w nocy skrzypienie schodów myślę " właśnie poszedł kot ". Nie obarczam tym duchów bo uznałabym to za głupie. toska102 Nie zrozum mnie źle toska102, wierzę w rzeczy niewytłumaczalne, jestem przekonany o spiskowej teorii dziejów, ale nie tak jaką ją widzą ludzie pokroju prof Morabito, a jeśli chodzi o film to przedstawia on moim zdaniem zakłamaną wizję "opętania" a co gorsza bzdurną. surogat84 Mam wrażenie, że rozumiem co masz na myśli. I dla mnie taka forma teorii spiskowej jaką prezentuje prof. Morabito i wielu innych jest trudna do zaakceptowania . Nie jest to dla mnie wersja wiarygodna i nie wierzę, że tak jest choć ogólnoświatowy spisek także uważam za fakt. Z drugą częścią Twojej wypowiedzi także się zgadzam. Raczej mocno podkoloryzowano ten przypadek opętania dla potrzeb filmu. toska102 Ogólnoświatowe spiski w celach komercyjnych (zazwyczaj) to są fakty historyczne i nie ma tu co debatować, natomiast oskarżanie jakiegoś innego kościoła o chęć panowania nad światem... obecnie KK w wielu rejonach panuje, wiec kto inny moglby oskarzyc religie pana Morabito o to samo. Sprawa ma sie tak, ze wiara w siły wyższe dla małp człekokształtych jest czyms naturalnym, jest efektem ewolucji, bo jako ze sa inteligentniejsze od reszty zwierząt, szukają przyczyn tego, czy tamtego, a ze nauka nie jest wystarczająco rozwinięta, wierzą, w siły wyższe, jak w Boga, czy bogów. Natomiast w momencie kiedy wkracza nauka i wyjaśnia coraz wiecej niewyjasnionych zjawisk, wiara w siły wyzsze traci sens (przynajmniej w tym pierwotnym wydaniu z jakim teraz zmagają sie np. szympansy) i co raz więcej ludzi przestaje wierzyć w Boga czy inne siły wyższe. Fakt, ze mysl iz ktos nad nami czuwa, ze po smierci zostaniemy sprawiedliwie osądzeni itp. jest bardzo motywujący, ale jeśli fakty naukowe sprawiaja, ze co raz wiecej wierzen religijnych jest obalanych, a te nieobalone tracą wiarygodnosc i staja sie mało prawdopodobne, to nawet wiara pod tym względem traci sens. Z czasem pewnie, nielicząc fanatyków, nie przyjmujących faktów naukowych do świadomości, religie całkowicie zanikną. TakaJedna93 Ja osobiscie chcialabym wierzyc w Boga i gdy wierzyłam bylo mi łatwiej, ale zaglebiajac sie w nauki scisle, glownie biologie i dowiadujac sie jak wiele spraw wiary okazuje sie być sciema, przestałam wierzyć. Jednak ateistką nie jestemn i jest we mnie jakaś niepewność, stąd agnostycyzm. Poki nie ma dowodow, to ani nie wierze, ani nie nie wierze, jednak rozsądek kaze myslec, ze po smierci nic nie ma, po prostu tracimy swiadomosc i nasze ''ja'' znika. I że Boga nie ma, a jeśli jest, jest to rodzaj jakiejs specyficznej energii fizycznej, wcale nie wysłuchujący modlitw, nie ingerujący w cokolwiek i zapewne też wcale nie osądzający po śmierci. TakaJedna93 Nie mogę powiedzieć, że widzę tę kwestię tak samo jak Ty w sensie, że umieramy i światło gaśnie a potem nie ma nic. Ale nie wierzę też w Boga takiego jakim serwuje nam KK. W tym wypadku bardziej zbliżam się do Twojego zdania, że jest to forma jakiejś Wszechobecnej Energii. Myyślę jednak , że coś nas czeka po śmierci. Gdyby mimo wszystko okazało się, że następuje koniec i nic więcej nie ma , nie czuję się tym zmartwiona. toska102 Mam taką nadzieję, że coś sensownego nas po śmierci czeka, jednak prawdopodobieństwo tego jest znikome. TakaJedna93 Ogólnoświatowe spiski w celach komercyjnych to są fakty, tak. Jednak czytając o rodach Illuminati jednocześnie dowiesz się, że są to ludzie, którzy wyznają kult Szatana i ich celem jest opanowanie świata. Dlatego napisałam , że można zdziwić się mocno. ;) Treść bardzo zbliżona a jednak autorzy zupełnie inni. ;) BURZUM ocenił(a) ten film na: 8 surogat84 Tia, ja czekam teraz na jakiś film na faktach o demonie Indian. Ciekawe czy ci sami ludzie będą bronic tego filmu i jego demonów. Kościół La Veya. Straszne zło. Ja to bym się bardziej bał Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami Ryszarda Nowaka. On to dopiero jest opętany. Gdzie jest profesor Mruba, nie zaraz Moraboti. Pytam się, gdzie on jest?:D. surogat84 Z tym oskarżaniem jakiejś seksty o opanowywanie świata, to tak jak ludzie z Frondy oskarzają autorke Harrego Pottera o działanie na rzecz zła, szerzenie magii itp. Nie zapoznawalam sie z biografią Pana Morabito, moze faktycznie coś w dziedzinie psychiatrii osiągnąl, natomiast po tym co tu przeczytalam o jego podejsciu to takich spraw jak religia, czy wiara, nie sądzę, by mozna go bylo traktować poważnie. TakaJedna93 żyjemy w czasach gdy wiara jest niemodna więc i wszystko co jej dotyczny traktujemy z przymrużeniem oka . Dziś następuje kult nauki mimo, że i w tym wypadku często poruszamy się jak dzieci we mgle. toska102 Wiara nie jest niemodna. Wiara zwyczajnie nie ma sensu i nie spełnia swojej roli, bo zastąpiła ją ''silniejsza koleżanka'' - nauka. Wiara to przypuszczenia. Nauka to dowody, fakty, pewność. Im więcej wiemy, tym w mniej wierzymy - bo więcej wiemy. Całe mnóstwo religijnych zabobonów dotyczących wiary, nauka obaliła i obalać będzie nadal. Jeśli Bóg istnieje, odkryją go naukowcy, nie przedstawiciele instytucji religijnych. Bóg, jeśli istnieje, ''należy'' do nauki, nie religii, czy wiary. TakaJedna93 Dopóki Bóg nie zostanie odkryty przez naukę pozostaje w sferze wiary. To tak jak z teoriami, nie mamy niezbitych dowodów , że coś działa tak a nie inaczej a jedynie pewne poszlaki, które nas doprowadzają do jakichś wniosków. Potem już próbujemy dowieść czy sprawdzić, że tak to właśnie działa w sposób naukowy. Jakby nie patrzeć zdaje się, że i w tej kwestii mam podobne zdanie ;) toska102 Tak, należy do wiary, ale to sa tyko przypuszczenia, jeśli zostanie odkryty, to przez naukę :P. No i mimo iż istnienie Boga jest mało prawdopodobne, to jeśli juz istnieje, jak mowilam jest to jakas fizyczna, specyficzna energia, na pewno nie jest to jakis ojciec, Pan, brodacz, kochający wszystkie żywe istoty pasterz itp., wysłuchujący modlitw, spowiedzi, kierujacy kościołami itd. Artur7335 Co do "sinister" zgodzę się w stu procentach i muszę zaznaczyć ze w nim ogromną rolę odegrała psychodeliczna muzyka, ale "kobieta w czerni" aż tak mocna wg mnie nie była - bardziej smutna niż pewno bardziej mnie przestraszył film "egzorcyzmy Emily Rose", Jennifer Carpenter powinna za tą rolę dostać Oscara - wszystkie sceny nagrała naturalnie, bez żadnych efektów, poza tym była (imho) bardzo wiarygodna Ned23 ocenił(a) ten film na: 6 Artur7335 oparte na faktach nie znaczy, że tak to wyglądało. jakby to wyglądało dokładnie tak samo to byłby to dokument a nie horror. Oparte na faktach znaczy że cośtakiego sie wydarzyło a sceny są fikcyjne zrobione po to żeby Cię przestraszyć drogi widzu :) Artur7335 Jeśli widzę zwiastun horroru, w którym pojawia się tekst "oparty na prawdziwych wydarzeniach" mówię sobie "aha, okej" i wyłączam trailer i zapominam o filmie. Jak dla mnie to antyreklama i żałosny sposób na zdobycie widzów. Haha. Artur7335 Skoro jesteś tak sceptycznie nastawiony to może poszukaj sobie w google trochę informacji o Edzie i Lorraine Warren. Karola_32 np tych jak to wielce udowodnione przez nich nawiedzenie w Amityville okazało się jednym wielkim oszustwem?;> Karola_32 Problem w tym ze przecietny zjadacz chleba bardzo często nie wie w ogóle, czym w nauce jest dowód. TakaJedna93 Ale mądrala się znalazła :P TakaJedna93 niestety nie wszystko wyjaśnisz naukowo, a zwłaszcza rzeczy opierających się na religii i świecie duchów
Doskonale równoważąc elementy humorystyczne z dramatycznymi. "Niesamowita historia Sam Bloom" to opowieść o zwyczajnej australijskiej rodzinie, która wybiera się na wakacje do Tajlandii. Żadne z uczestników wyprawy nie spodziewa się, że przyczyni się ona do całkowitego przeorganizowania dotychczasowego życia kilku osób.Gotowi na powrót do horroru pierwszej części "Obecności"? W sieci ukazał się właśnie pierwszy zwiastun dokumentu "The Sleepless Unrest", który opowie o domu, który zainspirował twórców głośnego filmu grozy. "Obecność" to franczyza zapoczątkowana w 2013 roku przez Jamesa Wana, który pierwszą odsłoną tytułowej serii przywrócił widzom wiarę we współczesne horrory mainstreamowe. Teraz złowieszczy dom, który zainspirował reżysera, doczekał się filmu dokumentalnego. Jak prezentuje się zapowiedź "The Sleepless Unrest"? Zobacz także "The Sleepless Unrest" - zwiastun dokumentu o farmie z "Obecności"Pierwsza część serii "Obecność" oparta została na rzekomo autentycznych wydarzeniach, do których doszło w latach 70. XX wieku na osiemnastowiecznej farmie w Rhode Island. Gdy rodzina Perronów wprowadziła się do domu, dało to początek serii przerażających wydarzeń. Na jaw wyszło, że dom kryje wiele mrocznych tajemnic, a na przestrzeni lat dochodziło w nim do wielu tragedii, w tym morderstw i samobójstw. Prawdziwa farma, która zainspirowała twórcę "Obecności" wciąż istnieje i stała się "bohaterką" najnowszego dokumentu zatytułowanego "The Sleepless Unrest". Gdy ostatni mieszkańcy (którzy zapewniali, że miejsce wciąż jest nawiedzone) zdecydowali się na sprzedaż nieruchomości, na miejscu zjawiła się ekipa dokumentalistów, którzy - zgodnie ze zwiastunem - spędzili w przerażającym domu aż dwa tygodnie. Jak znieśli pobyt w tym upiornym miejscu? Przekonamy się wkrótce. Premiera filmu "The Sleepless Unrest" zapowiedziana została na 16 lipca 2021 roku. Niestety, nie wiadomo, czy produkcja dostępna będzie w Polsce. Który z tych filmów nie należy do uniwersum "Obecność"? "Zakonnica" "Annabelle: Narodziny zła" "Topielisko. Klątwa La Llorony" "Amityville" Chcesz być na bieżąco? Dołącz do grupy "Filmy i seriale - newsy i dyskusje fanów" na Obecność opowiada prawdziwą historię Eda i Lorraine Warrenów (Patrick Wilson, Vera Farmiga), światowej sławy badaczy zjawisk paranormalnych, którzy zostali wezwani przez rodzinę terroryzowaną na odludnej farmie przez mroczną zjawę. Zmuszeni do konfrontacji z potężnym demonem, Warrenowie stają przed najbardziej przerażającym przypadkiem w ich życiu. zapytał(a) o 14:22 Czy to prawda że film ,,Obecność,, był tworzony na faktach? :)? Odpowiedzi Spedy555 odpowiedział(a) o 14:22 Tak, a film jest super Omamo ! współczuje ludziom którzy tam mieszkali Tak nam ksiądz mówił który nam to puścił na lekcji wiec pewnie tak ;/ ;/ na religji wam to puścił to fajnie mieliście :P tak to jest film oparty na faktach pokazano tylko parę dni ale rodzina ktura tam mieszkała była ponad 12 lat ja bym się osobiście wyprowadził po 4 dniach nuśka77 odpowiedział(a) o 15:12 Też to czytałam. Najwidoczniej tak. w filmie jest napisane że na podstawie prawdziwej historii. Uważasz, że ktoś się myli? lub Film bardzo dobrze zrobiony od strony technicznej.Nieźle zagrane role pary Warrenów.Sama fabuła przewidywalna , a film mało straszny.Osoby,które oglądały Amityville lub
Film jest oparty na prawdziwej historii profesjonalnego dochodzenia prowadzonego przez Lorraine i Ed Warren w roku 1970 w gospodarstwie rodzinnym Perron w Harrisville, Rhode Perron miała zaledwie jedenaście lat, kiedy przeniósła się do wiejskiej zwanej Estate Arnold z rodzicami i jej czterema młodszymi siostrami. Napisała książkę o swojej rodzinie, o przerażających doświadczeniach paranormalnych w domu, w latach1970/80 .pt "House of Darkness House of Light: The True Story".Zaczęło się od samoistnie otwierających się drzwi i stukania w ściany. Na początku nikt z domowników nie brał pod uwagę w swoich pokojach słyszały głosy, ich łóżka poruszane były przez niewidzialną siłę. Głosy powiedziały: Jest siedem martwych żołnierzy pochowanych w ścianie. Jeden głos scalał się w kilka. Zdanie to było wciąż 4,5cio letnia obca dziewczynka pojawiała się w domu mówiąc, że jej matka płacze. Czasami widziano ją jako normalnie ubraną, a czasem w sukience do został wybudowany w 1736 r. Perron dowiedzieli się, że przed nimi żyło tam osiem pełnych pokoleń jednej pani Perron Carolyn, prowadziła szeroko zakrojone badania na temat ludzi, którzy mieszkali w domu od samego początku. Chciała pomóc duchom przejść na drugą dzieliły się na dobre i złe. Jeden z najbardziej przyjaznych duchów był człowiekiem o pseudonimie "Manny". Lubił oprzeć się o drzwi i obserwować dzieci. Przy próbie nawiązania kontaktu wzrokowego natychmiast złą istotą zamieszkująca dom była kobieta zwana Batszeba. Pożądała ojca Andrei i nienawidziła jej matki. Starała się przejąć kontrolę nad domem i rodziną z matką. Batszeba Sherman była nastolatką oskarżoną o zabójstwo igłę w podstawę czaszki niemowlaka. Nigdy jej nie skazano, ale wszyscy w jej okolicy mówili o Niej straszne rzeczy. Nazywano ją czarownicą. Ona sama zwała się czcicielem diabła. Czwórka jej własnych dzieci zmarła w dzieciństwie. W 1885 roku, gdy Batszeba zmarła, lekarz stwierdził, że jej ciało "dosłownie zamieniło się w kamień."Istnieje wiele, wiele więcej duchów zamieszkujących w starym gospodarstwie, a Andrea Perron opowiada o nich czytelnikom w swoich 1: 2:
Czy film Paranomal Activity jest na faktach? 2010-11-07 16:23:43 Jaki polecacie film oparty na faktach ? 2016-06-01 21:42:40 Film na faktach autentycznych. 2007-01-07 13:28:37
Dwa pierwsze filmu z serii Obecność bardzo przypadły mi do gustu. Podobnie było z pierwszym spin-offem, czyli Annabelle. Kolejne filmy to już duża strata jakości i odcinanie kuponów od popularności marki. Duże nadzieje pokładałem w trzecim filmie głównej serii, od którego rozpocząłem tegoroczne wizyty w kinie. Recenzja filmu Obecność 3: Na rozkaz diabła. Na rozkaz diabła W 1981 roku Ed i Lorraine Warren byli znani już nie tylko wśród egzorcystów. Ich dokonania obiegły świat i stali się kimś w rodzaju celebrytów. Podczas dokumentowania egzorcyzmów na 8-letnim Davidzie Glatzelenie dochodzi do tragicznych wydarzeń. W ich efekcie Ed ponosi ciężkie obrażenia, chłopak siostry Davida – Arne Johnson, by uratować chłopca zaprasza demona do siebie. Kilka miesięcy później niekontrolujący swojego ciała Arne brutalnie morduje właściciela motelu, w którym mieszka. Policja rozpoczyna dochodzenie, a Warrenowie starają się udowodnić, że w trakcie popełnienia czynu Arne nie odpowiadał za swoje czyny. Czy sąd uwierzy, że chłopak zrobił to na rozkaz diabła? Prawdziwa historia? I tak, i nie. Chociaż na początku filmu widzimy napis To prawdziwa historia to musimy pamiętać, że seria Obecność bazuje na doświadczeniach Eda i Lorraine Warrenów. Sprawy, w których brali udział opierają się na udokumentowanych wydarzeniach, ale są odpowiednio koloryzowane i fabularyzowane. Zostawmy jednak ich życie prywatne w spokoju, zostawmy oskarżenia o oszustwa i wszelkiego rodzaju rewelacje na ich temat. Skupmy się na historii Arne Cheyenne Johnsona, żyjącego po dziś dzień. Sprawa Arne miała swego czasu wielki rozgłos, ponieważ była pierwszym procesem w USA, gdzie oficjalną linią obrony było opętanie przed demony. Dostała nawet przydomek będący podtytułem filmu – Devil made me do it. I choć finał sprawy jest troszkę inny niż przedstawiają nam twórcy to potoczyła się ona dość podobnie. Trzeba, jednakże pamiętać, że cała reszta filmu to już czysta fantazja scenarzysty. Dlatego nie mówicie proszę, że to film na faktach autentycznych 😉 Ale gdzie tu horror? Obecność 3: Na rozkaz diabła mocno zmienia klimat. Poprzednie dwa filmy były równie straszne, co oszczędne w epatowaniu demonami, potworami czy poltergeistami. Filmy przedkładały klimat nad tzw. jump scares i działało to znakomicie. Niestety tym razem twórcy zaserwowali najgorsze nawyki sequeli. W miejsce budowania atmosfery grozy mamy przebitki koszmarnych twarzy, demony czające się za plecami, a nawet… biegające potwory/zombie. Można podskoczyć raptem ze dwa razy, a do tego momenty te są dość mocno sygnalizowane i spodziewane. Nie podejrzewałem, że twórcy pójdą drogą słabiutkich spin-offów, ale tak się niestety stało… Obecność 3: Na rozkaz diabła Wielkie, bardzo wielkie rozczarowanie. Obecność 3: Na rozkaz diabła to nie tylko najgorsza odsłona głównej serii tego uniwersum, ale też bardzo cieniutki horror. Film nudny, zupełnie niestraszny, rozmieniający na drobne filmowy dorobek Warrenów. Do obejrzenia w jakiejś usłudze streamingowej, bo nabijanie frekwencji nie przyniesie serii niczego dobrego. Szkoda. V: 660
Bo ja tak, dawno tak się nie bałam na filmie. W dodatku jest on oparty na faktach, polecam stronkę o nim, są tu ukazani prawdziwi mieszkańcy domu, sam dom oraz ciekawe fakty nie opisane w filmie
Horror jest tym gatunkiem filmowym, który jakiś czas temu wypadł z moich łask całkowicie – być może była to kwestia tego, że wyrosłam z potrzeby odczuwania strachu, a być może faktem, że w dzisiejszych czasach niezwykle trudno jest trafić na horror z prawdziwego zdarzenia. Rzeczą niezwykle smutną jest to, że sporą część produkcji należących do tego gatunku można spokojnie streścić w pewnej mało pochlebnej zagadce, którą wymyśliłam dawno temu, podczas oglądania filmu Wzgórza mają oczy, mianowicie – co to jest: wchodzi do głowy lewym uchem, wychodzi prawym, a jednak wciąż masz to w czaszce? Po obejrzeniu wspomnianego filmu odpowiedź nasuwała się sama – chodziło o kilof. W branży brakowało kogoś, kto potrafiłby zrealizować film mający widza przestraszyć, ale nie za pomocą hektolitrów wylanej krwi, kilometrów wyprutych wnętrzności i nagle pojawiających się na ekranie maszkar, tylko za pomocą odpowiedniego prowadzenia fabuły – budowania napięcia i atmosfery grozy, umiejętnie posługując się oprawą audiowizualną. Zdecydowanie brakowało filmu grozy, po obejrzeniu którego obawiałabym się koszmarów, odczuwając potrzebę zapalenia wieczorem świateł w domu, nawet jeśli miałoby to trwać raptem przez jeden wieczór. W końcu na ekranach kin pojawiła się Obecność 2, na którą postanowiłam się wybrać, by zweryfikować zasłyszane opinie. Jednak, z racji tego, że przed obejrzeniem kontynuacji lubię znać całą historię, sięgnęłam po pierwszą część – dowiadujemy się z napisów pojawiających się po jednej z pierwszych scen – opowieść oparta jest na faktach, a cała fabuła dotyczy jednej z tysięcy spraw, którymi zajmowało się małżeństwo Warrenów – Ed i Lorraine. Sprawie na tyle strasznej i makabrycznej, że postanowili ujawnić ją dopiero teraz, po wielu latach od samych wydarzeń. Warto nadmienić, że zgodnie z informacjami podanymi nam przez twórców filmu,Warrenowie znani byli jako małżeństwo zajmujące się badaniami zjawisk paranormalnych – Lorraine jest jasnowidzem i medium, zaś Ed to jedyny świecki demonolog, którego uznał Kościół Katolicki. Poznajemy ich już od pierwszych sekund filmu, obserwując tajniki ich pracy przy jednej z ich spraw – dotyczącej lalki Annabelle, opętanej przez jakiś nieludzki, demoniczny byt. Na marginesie wspomnę, że na podstawie tego śledztwa nakręcono film Annabelle, który pojawił się rok po premierze Obecności – w 2014 roku – będąc jej prequelem. Wracając już jednak do samej produkcji– przez pewien czas jej fabuła prowadzona jest dwutorowo – z jednej strony mamy małżeństwo Warrenów, których poznajemy jako wykładowców, badaczy zjawisk niewyjaśnionych i rodziców zajmujących się wychowaniem córki, z drugiej zaś strony poznajemy historię Perronów, którzy wraz ze swoimi pięcioma córkami wprowadzają się właśnie do domu na wsi. Właściwie od samego początku zdajemy sobie sprawę z tego, że w ich nowym lokum stanie się coś złego – nie tylko przez wzgląd na to, że w podobny sposób zaczął się już niejeden horror, ale też dlatego, że scenarzyści dają nam pewne subtelne budowane jest stopniowo, poczucie niebezpieczeństwa narasta powoli – zarówno w widzu, jak i w postaciach, które początkowo nie zdają sobie sprawy z niebezpieczeństwa, w jakim się znalazły. Obserwujemy więc jak Perronowie najpierw ignorują dziejące się wokół rzeczy, jak chociażby przeświadczenie córek, że ktoś je obserwuje, niechętny do wejścia do domu pies, niewyjaśnione stukanie i hałasy, spadające ze ścian ramki ze zdjęciami i zapach zgnilizny, którego źródła nie potrafią zdiagnozować. W końcu jednak, po kilku niewyjaśnionych incydentach, pani Perron postanawia zwrócić się o pomoc do kogoś, kto na niewyjaśnionych zjawiskach zna się najlepiej – do Warrenów, którzy zgadzają się pomóc. Ta decyzja sprawia, że od tej pory fabuła biegnie już jednym torem, my zaś mamy okazję obserwować całe zdarzenie z dwóch punktów widzenia – ze strony rodziny, którą nęka niewyjaśnione i ze strony tych, którzy starają się im pomóc w uwolnieniu od kłopotów. Nietrudno się też domyślić, że od chwili kiedy na progu domostwa pojawiają się demonolodzy, następuje również eskalacja dziwnych, mrożących krew w żyłach wydarzeń, a napięcie już tylko rośnie. Reżyser – znany z takich produkcji jak Piła czy Naznaczony – James Wan, umiejętnie operuje wszystkim tym, co ma widza przyprawić o gęsią skórkę, potwierdzając tym swój dar do kręcenia filmów tego pewnym smutkiem stwierdzam, że aktorstwo jest strasznie nierówne. Położenie nacisku na postacie dorosłych sprawia, że córki państwa Perron zepchnięte są do roli tła – przez cały film nie dowiadujemy się o nich niczego, nie posiadają żadnych cech charakterystycznych, które pozwoliłyby je od siebie odróżnić. Ich jedyną rolą jest odegranie przerażenia w odpowiednim momencie, a nie aktywne uczestniczenie w kreowaniu fabuły. To zadanie spadło na cztery główne postacie – małżeństwa Warrenów i Perronów. Tutaj sprawa ma się znacznie lepiej, bo aktorzy dobrani do tych ról spisali się pierwszorzędnie, na szczególną zaś uwagę zasługują postacie kobiece: Vera Farmiga, wcielająca się w postać Lorraine Warren, okazała się być strzałem w dziesiątkę. Jej bohaterka jest autentyczna, a ciepło i pewność siebie, które od niej biją pozwalają widzowi uwierzyć w chęć pomocy udręczonej rodzinie Perronów. Również Lili Taylor, grająca Carolyn Perron, wypada na ekranie bardzo dobrze – widać w niej zarówno miłość do rodziny, jak i lęk o jej bezpieczeństwo, popychający ją do poproszenia pary demonologów o pomoc. Kroku dotrzymują im także mężczyźni, zdają się być jednak nieco odsunięci – nie tak, jak dziewczynki, osobiście jednak doszłam do wniosku, że w dużej mierze wyeksponowano w filmie postacie kobiece: ich oddanie rodzinie i troskę o nią, oraz ich przywiązanie do dzieci, które demon stara się obrócić przeciw nim. Nie mogę jednak przemilczeć tego, że Patrick Wilson w roli Eda Warrena oraz Ron Livington wcielający się w Rogera Perrona wycisnęli ze swoich postaci to, co tylko mogli i na co pozwalała im fabuła – ich troska o żony i rodziny była jak najbardziej w horrorach nie buduje się jednak jedynie dobrym aktorstwem i przedmiotami, które spadają w najmniej oczekiwanych momentach. W filmach z tego gatunku niezwykle ważna jest oprawa audiowizualna – sposób poprowadzenia kamery, pokazania danej sceny, uwypuklenia pewnych elementów w odpowiedni sposób. A czasem i nawiązanie do innego filmu – wprawne oko znajdzie pewien motyw zaczerpnięty z Ptaków Hitchcocka. Przede wszystkim jednak do zbudowania nastroju grozy, który sprawi, że serce widza bije odrobinę mocniej w oczekiwaniu, potrzebna jest dobrana muzyka i efekty dźwiękowe. Muszę przyznać, że i tutaj twórcy filmu nie zawiedli – budują nastrój nawet zwykłym klaśnięciem, które pada w odpowiednim momencie. Joseph Bishara, twórca muzyki do tego horroru (i kilku innych, w tym Annabelle i Naznaczonego) po raz kolejny pokazuje, że i on jest właściwą osobą na właściwym miejscu – pierwszorzędnie buduje napięcie przy pomocy dźwięków i nastrojowej muzyki, która potrafi przyprawić człowieka o gęsią skórkę, podkreślając klimat grozy, wzbudzając w widzu przeświadczenie, że oto właśnie zaraz stanie się coś strasznego, coś co zmrozi mu krew w żyłach. Być może jest to kwestia zgranej ekipy, która współpracowała ze sobą już wcześniej (chociażby przy filmie Naznaczony, który reżyserował Wan, muzykę do niego komponował Bishara, a w jedną z głównych ról wcielał się Patrick Wilson), a być może to po prostu dobry warsztat odpowiedzialnych za produkcję osób, jednak wszystkie poszczególne elementy składają się w spójną całość, która na niemal dwie godziny całkowicie przykuwa naszą będę oceniać całej historii pod kątem prawdziwości, faktem natomiast jest, że Lorraine Warren żyje do dnia dzisiejszego, a małżeństwo Perronów zwróciło się o pomoc do niej i jej męża. Wydarzenia te spisane zostały przez najstarszą córkę Perronów w formie książki ze wspomnieniami z tego okresu i podobno właśnie ona posłużyła twórcom jako baza pod fabułę produkcji. Faktem natomiast jest, że zrealizowana jest ona na tyle dobrze, że miałabym opory przed obejrzeniem jej samej, w środku nocy… i to pomimo zakończenia, które po wszystkim, co zobaczyliśmy, wydaje się być nie na miejscu. To niedociągnięcie gotowa jestem jednak wybaczyć, a sam film polecić każdemu, kto odczuwa wewnętrzną potrzebę obudzenia w sobie strachu i spędzenia nocy przy zapalonym świetle, bojąc się wyjść do nieoświetlonego przedpokoju lub na wieczorny spacer. Nie uświadczymy w tej produkcji nadmiaru krwi, wnętrzności i wszystkich tych elementów, które od jakiegoś czasu stanowią główny sposób na przestraszenie widza, w większości wypadków wzbudzając jednak uczucie zniesmaczenia. Obecność to jeden z tych horrorów, których groza opiera się raczej na oddziaływaniu na psychikę oglądającego, a nie na walorach 7/10Plusy: + brak krwi i wnętrzności + budująca klimat muzyka + postacie kobiece + umiejętnie budowane poczucie zagrożenia i strachuMinusy: – postacie dziewczynek zepchnięte do roli tła – nieprzystające do całości filmu zakończenieAutor: Idris
Lyrics, Meaning & Videos: Czy Avril Lavigne nie żyje od 14 lat i zastępuje ją sobowtór?, Niepokojące zdjęcia i historie, Niepokojące zdjęcia i historie cz. 14 ft. JM Cartoons, Niepokojące zdjęcia i historie cz.10, Niepokojące zdjęcia